Zakonnice gwałcone są po cichu. Agnieszka Wiśniewska Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl. 11 marca 2016. Tu jest Polska. Tu trzeba podkreślać, że Kościół akceptuje film o gwałtach wojennych na zakonnicach. Przed pokazem prasowym filmu Niewinne dziennikarzy dwukrotnie uprzedzono, że film widzieli hierarchowie Kościoła i Po kilku takich sytuacjach trudno jest zachować powagę - to raczej jedna z części Indiana Jones czy Mumii (nie, nie ta z Tomem Cruisem - mam na myśli tę z 1999 roku). Mimo wszystko nie mogę napisać, że ten film nie straszy. "Zakonnica" i zakonnica mogą przyprawić o niepokój niektórych widzów - szczególnie tych o słabych nerwach. Doskonale zdają sobie z tego sprawę filmowcy, którzy bardzo chętnie sięgają po scenariusze oparte na prawdziwych wydarzeniach. Jeśli lubisz oglądać historie, które wydarzyły się naprawdę, sprawdź nasze zestawienie najciekawszych filmów opartych na faktach. Filmy na faktach. Ranking najlepszych produkcji. Przed wami ranking 10 najlepszych filmów fabularnych o piłce nożnej. Futbol nie był może nigdy równie wdzięcznym tematem dla scenarzystów i reżyserów jak na przykład boks, więc w zestawieniu nie znajdą się produkcje kalibru „Wściekłego byka” czy „Rocky’ego”, ale i tak bez jakichkolwiek trudności udało nam się zebrać dziesięć niezapomnianych, często wręcz Francja, rok 1956. Pewien ksiądz zostaje zamordowany przez ciemne moce. Zło znów przybiera na sile. Wszystko wskazuje na to, że powstrzymać może je tylko siostra Irene ( Taissa Farmiga ). Będzie to oznaczało ponowne spotkanie z przyjacielem sprzed lat, Mauricem ( Jonas Bloquet ), który wbrew pozorom nie wyszedł bez szwanku z Niezłomny (2014) – TOP 20 – Inspirujące filmy. Biograficzna historia o Louisie Zamperinim, biegaczu olimpijskim, który podczas II Wojny Światowej został jeńcem Japonii. Dwa lata w tamtejszych obozach są niczym cała wieczność, więc miał przed sobą naprawdę trudne zadanie. Szybko przekonał się, że niezłomność będzie tu na . 19 listopada 2018, 10:44 Film ma zostać nakręcony w grudniu. filmów "Botoks" i serii "Pitbull" ogłosił na swoim profilu na instagramie, że już w grudniu rozpocznie kręcenie filmu dokumentalnego o siostrach dominikankach z Broniszewic. Zakonnice zyskały popularność oryginalnym filmem, w którym zachęcały do wsparcia zbiórki pieniędzy na dom dla niepełnosprawnych chłopców. Patryk Vega postanowił nakręcić film dokumentalny o siostrach zakonnych z Broniszewic, które zyskały sławę w całej Polsce, po tym jak zorganizowały pomysłową zbiórkę pieniędzy na budowę Domu Chłopaków dla swoich podopiecznych za pomocą dowcipnego filmu, na którym udawały dreptające pingwiny. Filmik rozbawił wielu internautów, którzy chętnie wsparli projekt budowy domu. Jego budowę udało się ukończyć ostatniego lata. "Kochane Siostry, dziękuję za świetne spotkanie. Macie niesamowitą energię i cudowne, pełne dobroci serca. Powstał dzisiaj piękny projekt - w grudniu nakręcę dokument o wspaniałych rzeczach, jakie Siostry robią dla potrzebujących dzieci z Broniszewic - napisał na instagramie reżyser. Źródło - Patryk Vega nakręci film dokumentalny o siostrach Dominikankach z Broniszewic!"Pingwiny" wydreptały miliony na nowy dom dla niepełnosprawnych chłopców - zobacz wideo:źródło: TVN24/ POLECAMY: Dokument "Wykorzystywanie seksualne zakonnic przez księży i inne nadużycia" pokazuje bolesne świadectwa ofiar, bezradność i tuszowanie. Odniosła się do niego Konferencja Episkopatu Francji oraz Konferencja Francuskich Zakonników i Zakonnic. W oświadczeniu wydanym po transmisji dokumentu wyemitowanego przez francusko-niemiecką stację Arte, Konferencja Episkopatu Francji (CEF) razem z Konferencją Francuskich Zakonników i Zakonnic (Corref) łączy się "w głębokim oburzeniu, smutku i gniewie (...) i kieruje przede wszystkim w stronę zakonników i zakonnic, ofiar tych nadużyć, swoje myśli i modlitwy". "Wszyscy biskupi we Francji pragną udzielić im wsparcia" - czytamy w oświadczeniu. "Walka z nadużyciami seksualnymi jakiegokolwiek typu w Kościele jest teraz naszym priorytetowym zadaniem, które wszyscy powinni podjąć z pełną odpowiedzialnością. To jest przesłanie, które Przewodniczący Konferencji Episkopatów całego świata podjęli niedawno w Rzymie podczas spotkania na temat ochrony nieletnich zwołanego przez Papieża Franciszka. Z tym przekonaniem CEF i Corref kontynuują swoje wysiłki aby przyjąć i wysłuchać ofiary, a razem z nimi, kontynuować walkę przeciw jakimkolwiek nadużyciom w Kościele: nadużyciom władzy, nadużyciom sumienia, nadużyciom seksualnym". Słowa, których używa CEF są słowami Papieża Franciszka z Jego Listu do ludu Bożego opublikowanego latem. W innym oświadczeniu Corref (Konferencja Zakonów), pisze, że ten "film dokumentalny jest wstrząsający i to, co przedstawia, jest trudne do zniesienia. Pokazywane tam: przestępczość, kłamstwa, zdrady, zaprzeczenia, perwersje i kryminalne postępowanie, które nie zostało ukarane, jest nie do przyjęcia". "Wróg jest w środku" - podkreśla Konferencja, idąc za głosem uwag wygłoszonych 21 lutego w Watykanie przez Kardynała Salazara Gomeza, arcybiskupa Bogoty, w czasie spotkania na temat ochrony nieletnich. Film dokumentalny pokazuje niektóre przyczyny tych manipulacji, a w konsekwencji, uległość ofiar, jak podkreśla Corref, uznając, że we Francji świadomość, jeśli chodzi o te zjawiska przychodzi zbyt późno. Przyczyny tych zachowań, o których mówi film to: absolutyzacja osoby kapłana, degradujący sposób rozumienia posłuszeństwa, głęboko zakorzeniony mechanizm oszustwa i traktowanie osób, szczególnie kobiet, tak, jak by były przedmiotami, także i wtedy gdy zachodzą w ciążę. W dokumencie zostały pokazane też przyczyny pochodzące z zewnątrz jak: nędza sióstr i wspólnot, braki, niepewność, które "mogą prowadzić do prawdziwego i rzeczywistego zawierania transakcji seksualnych, w których uczestniczą też i przełożeni". "Nawet jeśli wiele tych, które kierują międzynarodowymi instytutami zakonnymi żeńskimi, starają się chronić swoje siostry, szczególnie na tym czy innym kontynencie, praca dziennikarzy śledczych z Arte jest wezwaniem do uznania jak wiele pozostaje jeszcze do zrobienia" - uznała Konferencja. "Trzeba zacząć, jak w przypadku przestępstwa pedofilii, od położenia kresu bezkarności winnych nadużyć i ich wspólników czynnych czy biernych, aż do likwidacji perwersyjnych związków między nadużyciem władzy, nadużyciami o charakterze duchowym i przemocą seksualną". Corref dostrzega w tym dokumencie "okno nadziei" dzięki "zakonnikom i zakonnicom oraz świeckim, którzy podnoszą głos z wielką odwagą w Rzymie, w Quebec, w Stanach Zjednoczonych, w Afryce i wszędzie gdzie mogą przeciw tym niemożliwym do zniesienia czynom kryminalnym i towarzyszą ofiarom tych czynów". "Corref ze swej strony zaangażowała się już w walce przeciw wszelkim nadużyciom" i jest całkowicie zdecydowana "udzielać wsparcia ofiarom, pomocy Instytutom i odpowiedzialnym, aby mogli zrobić wszystko, co możliwe jeśli chodzi o ochronę swych członków i podawanie do wiadomości publicznej faktów". Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych w Rzymie ponadto wyraziła "bardzo jasno swą pozycję prosząc, aby wszystkie siostry, które były ofiarami nadużyć, mogły mówić o tym bez lęku, wiedząc, że zostaną wysłuchane, otrzymają pomoc i będą chronione". Deklaracja Konferencji Zakonników i Zakonnic Francji kończy się okrzykiem bólu ale też obietnicą zaangażowania: "Tam gdzie my, liderzy Kościoła, w imię Chrystusa Sługi, zaangażowaliśmy się w ochronę dzieci i osób podatnych na zranienie, w obronie sumienia, godności, wolności i nadziei tych, którzy z zaufaniem przychodzą do życia zakonnego, zawiedliśmy (zbankrutowaliśmy) w sposób poważny i kolektywny. Jest to nieszczęście i nie można tego usprawiedliwić. Dzisiaj to my musimy wziąć na siebie tę winę, odpowiedzialność za zniszczone życia i zaangażować się tutaj i wszędzie, gdzie to możliwe, aby nie mogło to być utrwalane i kontynuowane. Zaangażowanie wszystkich w Kościele i pomoc ekspertów zewnętrznych są zasadnicze". Polska zakonnica torturowała dzieci. Dostała... Data utworzenia: 29 kwietnia 2014, 23:47. Torturowała małe dzieci, którymi miała się opiekować. Kazała zboczeńcom gwałcić te maluchy "za karę". Ten horror malutkich dzieci ciągnął się latami. Zakonnica, siostra Bernadetta, nie siedzi jednak w więzieniu. Mimo, że sąd udowodnił, że jest winna, to... do tej pory sadystyczna zakonnica, mieniąca się "sługą bożym", jest na wolności. Teraz ma się wreszcie stawić w więzieniu. Czy to zrobi? Gwałty i tortury w sierocińcu. Zakonnica skazana. Foto: Tomasz Griessgraber / Edytor Nie można nazwać tego inaczej niż skandalem. Siostra Bernadetta prowadziła sierociniec w Zabrzu, gdzie torturowała maleńkie dzieci. Bicie i okrutne gwałty trwały latami. Mimo, że sadystka w habicie w końcu została uznana winną, nie poszła do więzienia. Do dziś wysyłała pisma z prośbą o odroczenie kary. Argumentuje, że jest w podeszłym wieku. Sadystka ma 59 lat! Przypomnijmy, że wiek emerytalny w Polsce to 67 lat... Mimo to, do tej pory sądy były dla niej nadzwyczaj łaskawe. Dziś zapadła kolejna decyzja - czy zwyrodniała zakonnica pójdzie wreszcie za kraty i odpowie za swoje zbrodnie? Siostra Bernadetta - czyli Agnieszka F. sadystka zasłaniająca się habitem i imieniem Boga - chciała całkowitego zawieszenia kary więzienia. Chce cieszyć się wolnością, mimo okrucieństw, które popełniła. Dziś zapadł w tej sprawie wyrok sądu. Sąd w Zabrzu nie uwzględnił dziś wniosku zakonnicy o zawieszenie kary i uznał, że siostra Agnieszka F. ma pójść do więzienia. Wcześniej - w 2011 roku - sadystka została skazana na niewiarygodnie niską karę 2 lat wiezienia. Czy teraz trafi za kraty? Wciąż nie wiadomo, bo zakonnica może stosować kolejne prawnicze sztuczki. Co udowodniono tej sadystce? Dantejskie sceny działy się w Ośrodku Wychowawczym Sióstr Boromeuszek w Zabrzu. Dzieci były bite przez zakonnice prawie codziennie, zamykano je w pokojach ze starszymi wychowankami, którzy je okrutnie gwałcili. Siostra Bernadetta, dyrektorka ośrodka została skazana na więzienie, ale wciąż unika kary – informuje „Gazeta Wyborcza”. Zobacz także Proces przeciwko siostrze Bernadetcie, dyrektorce ośrodka i siostrze Franciszce, wychowawczyni w grupie chłopców rozpoczął się w 2007 r. w Sądzie Rejonowym w Zabrzu. Zakonnice zostały oskarżone o przemoc fizyczną i psychiczną oraz podżeganie do gwałtów na wychowankach. Podczas zeznań dzieci ujawniają, że siostry biły je prawie codziennie, często do krwi. Nazywały „zboczeńcami, małymi gnojkami, debilami, ułomkami". Prokuratura ustala, że tak siostry zachowywały się już od lat 70. Dzieci opowiadały, że młodsi zamykani są na noc na klucz w pokoju z 20-letnimi mężczyznami. Jeśli zgłaszały siostrze Bernadetcie, że są dotykane, nie reagowała, nazywała jedynie molestujących zboczeńcami i pedałami, albo karała biciem po twarzy. W 2010 r. Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał siostrę Bernadettę i siostrę Franciszkę za winne przemocy psychicznej i fizycznej wobec wychowanków oraz podżegania do aktów pedofilskich na czterech nieletnich. Siostra Bernadetta została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu, siostra Franciszka na osiem miesięcy w zawieszeniu. Rok później sąd apelacyjny zaostrzył karę wobec dyrektorki ośrodka. Skazano ją na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. 8 lipca 2011 r. siostra Bernadetta miała się zgłosić do zakładu karnego we Wrocławiu. Nie zgłosiła się. Od trzech lat sąd odracza karę po wnioskach zakonnicy, w których powołuje się ona na zły stan zdrowia oraz podeszły wiek (ma 59 lat). W lutym tego roku siostra Bernadetta złożyła wniosek o warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności ze względu na podeszły wiek i działalność na rzecz Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza. /4 Tomasz Griessgraber / Edytor W 2010 r. Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał siostrę Bernadettę i siostrę Franciszkę za winne /4 Tomasz Griessgraber / Edytor Tu rozgrywał się koszmar dzieci. Były gwałcone i torturowane /4 Tomasz Griessgraber / Edytor Siostry kazały zboczeńcom gwałcić małe dzieci /4 Tomasz Griessgraber / Edytor Zakonnice torturowały dzieci z imieniem Boga na ustach Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: W historii kina grozy motyw nawiedzonego domu wydaje się już tak wyeksploatowany, że współcześni reżyserzy, realizujący filmy o domostwach, w których straszy, już nawet nie silą się na oryginalność. James Wan w Obecności czerpie z prawdziwych wydarzeń sprzed kilku dekad, mocno je ubarwiając, lecz jednocześnie stylistycznie nawiązując do powstałych w latach siedemdziesiątych horrorów, Guillermo Del Toro sięga jeszcze dalej, czyniąc z Crimson Peak: wzgórza krwi XIX-wieczny romans gotycki, który mógłby uchodzić za ekranizację ówczesnej prozy, natomiast w takich filmach jak Paranormal Activity oraz Grave Encounters twórcy wydają się być bardziej zainteresowani możliwościami formuły found footage niż nowatorskim podejściem do to zresztą jednostkowe przygody, wynikające bardziej z osobistej potrzeby ich twórców zmierzenia się z mitem nawiedzonego domu – choć zdarzały się wcześniej okresy, kiedy filmy o tej tematyce pojawiały się nader często (ostatnio na początku poprzedniej dekady), ich wzmożona obecność nie wydawała się być spowodowana modą ani oczekiwaniem publiczności. Jest to jednak motyw tak atrakcyjny, że nawet brak oryginalności nie przeszkadza twórcom i widzom. Być może wszystko zostało już powiedziane w tym temacie, a być może to, co pociąga nas w idei nawiedzonego domu kryje się nie w kolejnych wariacjach oraz urozmaiceniach, lecz w prostym przekazie, że to sam budynek może być w jakiś sposób opętany i zły, postawiony na fundamentach nadnaturalnej w naszym rankingu przejdziemy do miejsc numerowanych, przyjrzyjmy się najciekawszym i najbardziej znaczącym filmom, które do pierwszej dziesiątki się nie NA PRZEKLĘTYM WZGÓRZU (1959)Oczywiście horror Williama Castle’a nie jest pierwszym filmem o nawiedzonym domu, lecz wydaje mi się właściwym rozpocząć pochód po zamieszkiwanych przez duchy przybytkach właśnie od tego tytułu. Wcześniejsze dzieła są już w dużej mierze nieoglądalne, trącące myszką, a przede wszystkim kompletnie niestraszne, na czele ze słynnym The Uninvited (1944) z Rayem Millandem w roli głównej. Tymczasem Dom na Przeklętym Wzgórzu wciąż zaskakuje fabularnie, stwarzając jednocześnie klimat towarzyskiej zabawy z nie do końca jasnym przesłaniem – milioner zaprasza na przyjęcie urodzinowe swojej żony piątkę nieznajomych, którym oferuje po dziesięć tysięcy dolarów, jeśli odważą się spędzić noc w tytułowym domostwie. W rzeczywistości prawdziwa gra odbywa się między nienawidzącym się małżeństwem, lecz wszystko mogą skomplikować duchy zamordowanych w domu ludzi. A może to żywi okażą się bardziej niebezpieczni od straszących po korytarzach szkieletów?Siła filmu Castle’a bierze się z dwóch rzeczy – po pierwsze reżyser, nie rezygnując z makabrycznych pomysłów jak kąpiel w kwasie, stawia na niczym nieskrępowaną zabawę biorącą się bardziej ze scenariuszowych niespodzianek niż efektownych scen grozy. Dziś ten dreszczowiec raczej nie budzi lęku, choć atmosferą bije na głowę większość opowieści o nawiedzonych domach. Po drugie, gospodarzem wieczoru i nocy jest Vincent Price, którego dystyngowana poza wraz z bardzo cierpkim poczuciem humoru oraz pewną dozą złowieszczości czynią z głównego bohatera postać cokolwiek ambiwalentną, acz niezwykle rozrywkową. Ostatecznie Dom na Przeklętym Wzgórzu tym właśnie jest – rozrywką, być może nie wysokich lotów, lecz nadal dającą sporo grzesznej później Castle nakręcił 13 duchów, inny horror o nawiedzonym domu, zaś oba filmy doczekały się po czterdziestu latach swoich remake’ów, bardzo efektownych i wystawnych, lecz gubiących po drodze tanią elegancję PIEKIELNEGO DOMU (1973)Grupka naukowców i spirytystów zbiera się w tytułowym domu, aby zbadać jego właściwości oraz potwierdzić złą sławę. Poznajemy również historię jego poprzedniego rezydenta, którego natura miała niemały wpływ na nazwanie domu piekielnym. Wyliczanka perwersji, jakiś się dopuszczał może przyprawić o ból głowy – narkomania, alkoholizm, sadyzm, bestialstwo, okaleczenia, morderstwa, wampiryzm, nekrofilia, kanibalizm oraz pełen wachlarz seksualnych praktyk. Wszystko zaś w pozornie naukowej otoczce, wśród samych profesjonalistów i znawców, z zegarem odmierzającym koniec eksperymentu. Ale czy zawodowe podejście uchroni ich przed gniewem pozagrobowych bytów?Ta ekranizacja powieści Richarda Mathesona pod tytułem Hell House, według jego scenariusza odznacza się klasycznym podejściem do tematu z obowiązkowymi stukotami w nocy i atakami niewidzialnych duchów. Ale jest również bardziej dosłowna i efektowna niż wcześniejsze realizacje podobnego schematu – zboczenia poprzedniego właściciela zaczynają dominować nad naukowcami, którzy muszą strzec się przed zagrożeniami swojego ciała, jak i duszy. Efektowne to dzieło, spokojne i eleganckie (z niezwykłymi zdjęciami Alana Hume’a, podważającymi realistyczne podejście), przerywane coraz to drastyczniejszymi scenami ataków (1977)Nie ma takiego drugiego filmu jak Hausu. Obraz Nobuhiko Ôbayashiego jest popisem szalonej wyobraźni, gdzie słodkie pioseneczki zderzają się z makabrycznymi obrazami, sztuczność tego, co widzimy, uderza w nasze trzewia od pierwszych minut, a fabularna umowność, której bliżej do kina młodzieżowego, wcale nie powinna odstraszać wielbicieli o siedmiu nastolatkach, które początek wakacji rozpoczynają od wyjazdu do domu ciotki jednej z nich, zaskakuje stylistyczną brawurą i witalnością, jaka zachodniemu odbiorcy najbardziej będzie się kojarzyć z kinem Sama Raimiego, a zwłaszcza Martwym złem 2. Posiadłość ciotki okazuje się być bowiem nawiedzona przez nią samą, zjadającą jedną dziewuszkę po drugiej, aby odrodzić się na nowo. Jeśli jednak odrzucić formę, okaże się, że fantastyczna historia jest tylko pretekstem do zaprezentowania momentu przejścia, seksualnej inicjacji. Ôbayashiemu potrzebne są do tego morze krwi, pourywane kończyny i złowrogi kot z zielonymi ognikami w oczach, lecz tematycznie Hausu bliżej do onirycznej Walerii i tygodnia cudów Jaromila Jiresa niż prześmiewczej grozy AMITYVILLE (1979)Jeden z najsłynniejszych horrorów o nawiedzonym domu, głównie przez fakt, że oparty na autentycznej historii rodziny Lutzów, którzy po przeprowadzce do nowego domu odkrywają jego przerażającą historię. W filmie widmo mordu wisi w powietrzu przez cały seans, zaś ofiarą dziwnie wyglądającego domu ma być przede wszystkim mąż i ojciec, z przerażeniem odkrywający, że staje się narzędziem potężnych sił. Kościół nie umie pomóc, a jedynym wyjściem staje się ucieczka, chyba że wpierw George Lutz chwyci za siekierę i zabije całą swoją pisze o Horrorze Amityville Stephen King, doszukując się podstaw koszmaru w bardzo realnej groźbie szybko postępującego zubożenia głównych bohaterów. George, jako głowa rodziny, nie potrafi zapewnić finansowego bezpieczeństwa najbliższych, co wkrótce przekłada się na jego frustrację, strach, a w końcu furię. Nowo kupiony dom zaś staje się symbolem tego upadku, co wcale jednak nie wyjaśnia dziwnych i niepokojących sygnałów potwierdzających szatańską wręcz naturę Stuarta Rosenberga jest zaledwie przyzwoitym horrorem, zmiażdżonym przez krytykę w dniu premiery, lecz wielce dochodowym. Doczekał się kilku złych sequelów oraz remake’u z Ryanem Reynoldsem, był niezliczoną ilość razy parodiowany, zaś ostatnio pojawił się na chwilę w Obecności 2 Jamesa PO LATACH (1980)O horrorze Petera Medaka pisałem całkiem niedawno w cyklu Od szeptu w krzyk, zainteresowanych odsyłam zatem do tamtego tekstu. W skrócie – jest to opowieść o wdowcu, który wprowadza się do zabytkowego domu, pozornie wcale nie nawiedzonego. Lecz coś (lub ktoś) rzeczywiście tam jest, nękając bohatera dziwnymi odgłosami oraz niejako prowadząc go do odkrycia tajemnicy sprzed opowieść o duchach ma zaskakująco logiczny przebieg oraz kilka scen, od których widz poczuć może sztywniejące włoski na swoim ciele. Podłoga w tym domostwie przyjemnie skrzypi, ale przede wszystkim jest to historia tytułowej zemsty na człowieku być może nieświadomym swojej winy. (1986)Kultowa pozycja ery VHS. Horror Steve’a Minera o tytułowym domu, który niejako rozpoznaje swojego nowego właściciela i atakuje go tym, czego ten najbardziej się boi. Bohaterem filmu jest pisarz Roger Cobb, dziedziczący niezwykłą nieruchomość po samobójczej śmierci swojej ciotki. Wkrótce duch kobiety każe mu uciekać, a kolejne widma jak żywy trup jego przyjaciela z Wietnamu oraz zamieniona w potwora żona objawiają się Cobbowi w mało przyjaznych okolicznościach. Oczywiście głównemu bohaterowi nikt nie wierzy, lecz ten postanawia zmierzyć się z demonami przeszłości, zwłaszcza że dom może zaoferować mu coś w zamian – jego zaginionego to film, lecz traktujący głupie pomysły z odpowiednią dozą lekkości i humoru. Dziś już raczej tylko dla oddanych fanów oraz tych, którzy mają w sobie dużo cierpliwości do trochę kiczowatej stylistyki horrorów tamtej dekady. Dom doczekał się trzech pseudokontynuacji – kolejne filmy, choć sygnowane tym tytułem, niewiele miały wspólnego z oryginałem, tak fabularnie, jak i stylistycznie. Dom II: następna historia był komedią fantastyczną, z horrorem mającą niewiele wspólnego, zaś Dom III (The Horror Show) mrocznym thrillerem o zmartwychwstałym psychopacie. Dopiero czwarta część nawiązywała do pierwowzoru, głównie za sprawą powrotu Rogera W CZERNI (1989, TV)Słynniejszą ekranizacją powieści Susan Hill jest wersja z 2012 roku, z Danielem Radcliffe’em w roli głównej, lecz to telewizyjne przedsięwzięcie uważam za bardziej udane, zdecydowanie również adwokat przyjeżdża do wielkiego domu stojącego na małej wysepce, aby uregulować sprawy majątkowe zmarłej niedawno właścicielki. Okoliczna społeczność ewidentnie boi się tego miejsca, a kolejne widmowe pojawienia się tytułowej kobiety zwiastują śmierć miejscowych dzieci. Bohater zaczyna coraz silniej odczuwać wpływ pogrążonego we mgle domostwa, z którego wydostać się można tylko podczas budynek jest niekoniecznie nawiedzony (kobieta w czerni objawia się również daleko poza nim), lecz działa na podobnej zasadzie, jako miejsce, gdzie czai się śmierć, a przeszłość ma niebagatelny wpływ na obecne wydarzenia. Zagrożenie wydaje się przez dłuższy czas jedynie pozorne, w czym pomaga fakt utrudnionego kontaktu z kobietą w czerni – praktycznie zawsze widzimy ją z daleka, nieruchomą, sprawiającą wrażenie pogrążonej w żałobie, lecz dziwnie złowrogiej. I tylko jeden raz postanawia zbliżyć się do głównego bohatera tak, że bliżej nie można. W tej jednej scenie zaś wszystkim widzom serce odmawia POD SCHODAMI (1991)Przez długi czas zastanawiałem się, czy umieścić ten tytuł w zestawieniu. Brak tu duchów, dom wizualnie niczym się nie wyróżnia, a horror nie przybiera kształtów fantastycznego zagrożenia. Ale domostwo z filmu Wesa Cravena zamieszkiwane przez małżeństwo (a może rodzeństwo?) pazernych psychopatów może stanowić współczesny ekwiwalent takiego miejsca, w którym grzechy swoich właścicieli żyją w ścianach i pod schodami, przypominając już bardziej krwiożercze i odczłowieczone bestie niż ludzi, jakimi byli. Nie są oni jednak nawet po części tak potworni, jak więżący ich domu tym krążą od lat legendy, że znaleźć tam można fortunę. Nic więc dziwnego, że okoliczni przestępcy pewnego dnia włamują się do niego wraz małym, ale cwanym Głupcem, jak to wszyscy nazywają chłopaka. Zamiast łatwego łupu znajdują jednak prawdziwe kłopoty, bowiem mieszkający tam Kobieta i Mężczyzna wolą rozprawić się ze złodziejami na własną rękę, byle tylko ci nie rozgłosili, co znaleźli w strasznie i śmiesznie, zwłaszcza, gdy Mężczyzna biega w skórzanym wdzianku i masce próbując ustrzelić nieproszonych gości. Nieprzypadkowo dom znajduje się w dzielnicy czarnoskórej społeczności, zaś potworami jest tu para białych wyzyskiwaczy. Kontekst społeczny, nieobcy Cravenowi, ukazuje dążenia zniewolonej społeczności w walce z białym ciemiężcą, choć reżyser Krzyku za dobrze się bawi, aby traktować swój film w kategoriach czegoś więcej niż rozrywki. Ciekawiej natomiast Ludzie pod schodami prezentują się jako wzorzec fabularny dla przyszłych realizacji z pogranicza kina grozy – o włamaniu do domu złego opowiada również francuski Livide, zawieszony gdzieś między makabrycznym horrorem a okrutną baśnią, oraz tegoroczny amerykański dreszczowiec Nie JU-ON (2000-2016)Zapoczątkowana przez Takashiego Shimizu historia klątwy, która koncentruje się wokół zwyczajnego domu w Tokio, liczy już dwanaście filmów, choć zanim cały świat dowiedział się o cyklu, a Amerykanie zainteresowali się realizacją remake’u japońskiego horroru, obrazów tych było zaledwie cztery. Dwa pierwsze nakręcone w chałupniczych wręcz warunkach oraz dwa kolejne przeznaczone już do kin charakteryzowały się nieuporządkowaną chronologicznie fabułą, licznymi niedopowiedzeniami oraz fatalistyczną atmosferą. Kilka wątków, które niemal zawsze kończyły się śmiercią swoich bohaterów – każdego, kto miał związek z tajemniczym domem ostatecznie czekał zły los i spotkanie z jednym z duchów ofiar poprzednich ten sposób trudno było zaangażować się emocjonalnie z postaciami, lecz Ju-On nie jest jedynie ćwiczeniem ze strachu. Ukazuje beznadziejność sytuacji, w jakiej znaleźli się zarówno ludzie, jak i zmarli, połączeni klątwą, której nie mogą rozerwać. Dramat i jednych, i drugich polega na tym, że nikt z nich nie zastanie spokoju, a emocje, jakie towarzyszyć będą żywym podczas śmierci, zadecydują o ich dalszym losie. Koło zatem nie przestaje się kręcić, a kolejne filmy co rusz się pojawiają, choć ostatni, tegoroczny Sadako vs. Kayako, to już pastiszowy pojedynek zjaw z Ju-On oraz Kręgu. I ciekawostka – trzy amerykańskie filmy wliczane są do kanonu, bowiem dom w Tokio również i w nich odgrywa znaczącą rolę. Dwa pierwsze zrealizował sam Shimizu, który obecnie nie ma z cyklem już nic DZIEWIĄTA (2001)Prawdopodobnie najbardziej ponury film tego zestawienia. Ekipa zajmująca się usuwaniem azbestu dostaje zlecenie pracy w budynku dawnego szpitala psychiatrycznego. Mające trwać tydzień zadanie z każdym mijającym dniem wydaje się coraz bardziej niemożliwe – atmosfera miejsca mocno daje się we znaki bohaterom, a znalezione taśmy z sesji z jednym z dawnych pacjentów są jak płachta na byka. Tragedia wisi w powietrzu, choć do samego końca nie wiadomo, z jakiej strony przyjdzie ktoś uwielbia psychologiczne horrory, które wchodzą pod samą skórę i zostają tam na długo, ten Sesję dziewiątą obejrzy z zachwytem. Jednocześnie jest to jak najbardziej film o nawiedzonym domu (w tym przypadku szpitalu) – coś złego czai się w pokrytych azbestem murach dawnej placówki, a pełna niedopowiedzeń akcja działa na wyobraźnię widza. Groza bierze się jednak nie tylko z niewyjaśnionych zdarzeń, lecz również z zachowania postaci, ich rosnącego niepokoju, poczucia niemocy i braku porozumienia z innymi członkami wyreżyserował Brad Anderson, reżyser późniejszego Mechanika (2004). W obu tych filmach psychiczny dyskomfort udziela się samym widzom, pozbawionym oparcia w swoim bohaterze i świecie, jaki widzimy jego oczami. Jeśli natomiast kogoś interesuje inny horror o nawiedzonym psychiatryku, może sięgnąć po nakręcony w konwencji quasidokumentu Grave Encounters (2011). To film o wartościach nieustannie ważnych - tak opowiadający o zakonnicach i lekarzach Czerwonego Krzyża dramat „Niewinne” z akcją osadzoną w Polsce tuż po II wojnie określiła Agata Buzek. Obraz Anne Fontaine, w którym gra też Agata Kulesza, trafi do kin 11 marca. Czytaj naszą recenzję:„Niewinne”. Wzruszający film o pokucie i przebaczeniu. Rola Kuleszy na miarę Meryl Streep. RECENZJA Prezentowano go już za granicą, gdzie został dobrze przyjęty przez widzów i krytyków. Historia pokazana w tym filmie jest bardzo zaskakująca dla publiczności zagranicznej. Widziałam reakcję, poruszenie, na belgijskiej premierze. W Polsce lepiej znamy straszne zdarzenia towarzyszące wkroczeniu Armii Czerwonej do naszego kraju, ale tej historii, opartej na pamiętnikach francuskiej lekarki Czerwonego Krzyża, raczej nikt nie kojarzy. -powiedziała PAP Agata Buzek. Myślę, że to niezwykle wzruszająca opowieść o walce jednostki z hierarchią, o tragicznych wyborach, decyzjach niemożliwych do podjęcia i sile wspólnych wartości”. opisywała „Niewinne” aktorka. „Na belgijskiej premierze obecny był przedstawiciel Czerwonego Krzyża. Mówił po projekcji, jak bardzo ważne jest przypominanie niepodważalnych wartości humanistycznych, które zarówno w czasach wojny, jak i pokoju są jedynym sposobem na przetrwanie przemocy i przeciwstawienie się okrucieństwu. Myślę, że o takich właśnie nieustannie ważnych wartościach jest film „Niewinne”” - powiedziała Buzek. Światowa premiera „Niewinnych” odbyła się w ramach Sundance, największego festiwalu filmów niezależnych w USA, gdzie obraz uznany został przez magazyn „Variety” za jeden z najlepszych w tegorocznej edycji, a także znalazł się w rankingu 10 najważniejszych produkcji festiwalu według „Vogue Magazine”. Film zebrał bardzo dobre oceny od krytyków, którzy docenili „hipnotyzującą rolę Agaty Buzek” (magazyn „Hollywood Reporter”), „fenomenalną kreację Agaty Kuleszy” („Screen Daily”) i „doskonały scenariusz” ( Dramat „Niewinne”, którego scenariusz inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami, to wspólna produkcja Francji i Polski. Zdjęcia kręcono w Polsce - na Warmii, głównie w mieście Orneta oraz w Krośnie we wnętrzach Sanktuarium Maryjnego. Odpowiedzialna za jego realizację Anne Fontaine, nagradzana reżyserka francuska, znana jest polskim widzom jako autorka filmów „Coco Chanel” (2009) z Audrey Tautou oraz „Idealne matki” (2013) z Naomi Watts i Robin Wright. Oprócz Buzek i Kuleszy, w obsadzie „Niewinnych” są Joanna Kulig, Anna Próchniak, Eliza Rycembel i Helena Sujecka. Główną rolę zagrała aktorka z Francji Lou de Laage, której partneruje na ekranie Vincent Macaigne, również zaliczany do grona najbardziej obiecujących aktorów francuskich (oboje mają w dorobku nominacje do Cezarów). Akcja „Niewinnych” toczy się na przełomie 1945 i 1946 r., po tym jak - w latach 1944-1945 - do Polski wkroczyła Armia Czerwona. Tuż po wojnie francuski Czerwony Krzyż angażuje się w akcję repatriacji. Francuscy lekarze, wśród nich Samuel (Macaigne) i Matylda (de Laage), pracują w specjalnie utworzonym na terenie Polski szpitalu, zajmując się swoimi rodakami, którzy następnie mają być odesłani do Francji. Pewnego dnia w szpitalu pojawia się siostra Teresa (Rycembel) z oddalonego o kilka kilometrów klasztoru benedyktynek, błagając o pomoc medyczną dla umierającej kobiety. W efekcie Matylda jedzie do klasztoru i, w tajemnicy, zostaje doprowadzona do celi cierpiącej. Problemem jest poród jednej z zakonnic, siostry Zofii (Próchniak). Dowiadując się o ciąży, w którą zaszła zakonnica, Matylda zaczyna interesować się tym, co w ostatnim czasie działo się w klasztorze. Okazuje się, że siostry padły ofiarą gwałtów, dokonanych przez czerwonoarmistów. Matką Przełożoną jest zakonnica grana przez Kuleszę, skrupulatnie przestrzegająca benedyktyńskich reguł wiary, posłuszeństwa i pokuty. W pewnym momencie, by utrzymać sprawy ziemskie w należytym porządku, decyduje się ona złamać nakazy boskie. Zakonnicą, z którą lekarkę po przybyciu do klasztoru połączy najbliższa relacja, jest natomiast Maria (Buzek), Mistrzyni Nowicjatu, prawa ręka Matki Przełożonej. Siostra Maria jest osobą wykształconą, doświadczoną na wielu polach i głęboko wierzącą. W filmie przechodzi trudną próbę godzenia wiary i posłuszeństwa ze strasznymi wydarzeniami, które przyniosła wojna i koniecznością podejmowania autonomicznych decyzji. Staje się buntownikiem, wątpi, poszukuje. opowiadała PAP o swojej postaci Agata Buzek. Z francuską lekarką Maria zaprzyjaźnia się „mimo przepaści w powołaniu, które każda z nich wybrała i zupełnie innego podejścia do świata” - mówiła aktorka. Scenariusz „Niewinnych” to opowieść fikcyjna, inspirowana jednak dwiema prawdziwymi historiami. Pierwszą są dramatyczne wydarzenia, które rozegrały się w Polsce na ziemiach odzyskanych zaraz po wojnie, drugim natomiast - historia Madeleine Pauliac (pierwowzór filmowej bohaterki Matyldy Beaulieu). „Nie wiemy o niej dużo, ale urodziła się w 1912 r., a zmarła w Sochaczewie, niedaleko Warszawy, 13 lutego 1946 roku, w wieku 34 lat. Była oficerem 1 Armii Francuskiej w randze porucznika i z misją Francuskiego Czerwonego Krzyża trafiła do Polski” - opisują jej losy twórcy filmu. Reżyserka Anne Fontaine urodziła się w 1959 r. w Luksemburgu. Dzieciństwo spędziła w Portugalii. Mieszka w Paryżu. Jej filmy, które zaczęła realizować na początku lat 90., prezentowano w San Sebastian („Entre ses mains”, 2005), Locarno („My Father and I”, 2001) i Wenecji („Nettoyage a sec”, 1997). Film „Coco Chanel” (2009) o słynnej projektantce mody nominowany był do Oscara oraz w kilku kategoriach do Europejskich Nagród Filmowych i brytyjskich nagród BAFTA. Buzek, wspominając pracę z Fontaine na planie „Niewinnych”, opowiadała: Anne pracuje nieustannie, rano - przed rozpoczęciem zdjęć, wieczorem - po planie, w przerwach. Jest niestrudzona, ale też zawsze czujna i wnikliwa. Myślę, że nie było jej łatwo wśród 28 aktorek, które komunikowały się między sobą po polsku. Obdarzyła nas wielkim zaufaniem. Była też zawsze otwarta na nasze pytania, sugestie, propozycje zmian. Mówiąc o całym zespole, który tworzył film, złożonym głównie z kobiet, Buzek wspominała: „Pomimo zimna, wilgoci, odcięcia od świata, skomplikowanych scen, wielu emocji i konieczności pracy w różnych językach współpraca była po prostu wspaniała. A może była właśnie taka także dzięki tym czynnikom?”. Ja podczas kręcenia „Niewinnych” tylko raz miałam przerwę i mogłam wrócić na kilka dni do Warszawy. Spędziłam dwa miesiące na początku zeszłego roku w Ornecie, uroczym miasteczku na Warmii. Tam mieszkaliśmy. Zdjęcia odbywały się w różnych lokacjach w mieście, ale największa ich część powstała w opuszczonym klasztorze, w pobliskiej wsi Krosno -opowiadała aktorka. Autorką zdjęć do „Niewinnych” jest ceniona francuska operatorka Caroline Champetier, która wcześniej pracowała przy filmach fabularnych „Ludzie Boga” (2010, reż. Xavier Beauvois) i „Holy Motors” (2012, reż. Leos Carax) oraz przy dokumentach „Raport Karskiego” (2010, reż. Claude Lanzmann) i „Les Juifs de Pologne, des pogroms a la Shoah” (2012, reż. Sylvie Meyer, David Milhaud). Q/PAP Publikacja dostępna na stronie:

film o zakonnicach na faktach